13:01

Bardzo subiektywnie: "Nowa Jadłonomia" Marty Dymek


10 maja miała swoją premierę "Nowa Jadłonomia". Po dwóch latach oczekiwania uderzyła jak grom i mimo strachu przed niespełnieniem oczekiwań fanów - jest strzałem w dziesiątkę. Autentycznie pyszna i barwna książka-pamiętnik. 

Gdy rozpoczynałem swoją wyboistą przygodę z wegetarianizmem, jako nastolatek (~16 lat), Jadłonomia była miejscem, w którym spędzałem godziny czytając przepisy. Chyba nawet bardziej uwagi, które dodawała Marta do nich, gdyż dzięki nim mogłem zbierać wiele ciekawostek na temat danych produktów czy technik oporządzania warzyw. Śmiesznie i nieco sztampowo już brzmi, że kolejna osoba odnosi się na początkach swojej roślinnej drogi do tego wszechznanego bloga, lecz nie uważam tego za ujmę. Miejsce tego typu może pomóc w zasadniczy sposób - ukazać różnorodność kuchni roślinnej, która, w momencie rezygnacji z produktów odzwierzęcych, wydaje się być ograniczająca.

Kilka chwil przed wydaniem swojej drugiej pozycji autorka bloga, prowadząca również program "Zielona Rewolucja", wraz z Kuchnią+ ogłosiła konkurs pod tytułem "Twoja Zielona Rewolucja", w którym by wziąć udział, należało wysłać swój pomysł na roślinne danie. Tak się mile złożyło , że zostałem wybrany i miałem okazję poznać Martę osobiście oraz poczynić nagranie do nowego sezonu jej programu, który będzie emitowany od października. Poniżej dorzucam kilka zdjęć z 07/09/2017 roku.



Moje wielkie wsparcie - żona Marta oraz kulinarna inspiracja - Marta.

Marta Dymek należy do jednych z bardziej zapracowanych osób, jakie znam. Nieustannie siedząca z telefonem i laptopem w ręku. Odpisuje pieczołowicie na komentarze na blogu czy instagramie. W tym wszystkim ciągle się uśmiecha oraz dużo żartuje. Bardzo dobrze wiedzieć, że jej wizerunek nie jest sztucznie wykreowany. Jest integralna z tym, co mówi w mediach oraz w rzeczywistości poza-wirtualnej.  

Blogerka zjeździła ponad 50 krajów w swoim życiu w poszukiwaniu nowych smaków i potwierdzenia ponadkulturowości kuchni roślinnej. Jej ślady znalazła w rodzimej Polsce, dalekim Singapurze czy zaoceanicznych Stanach. 

Książka podzielona jest na rozdziały takie jak śniadania, małe dania, zupy, duże dania, desery, napoje  i przepisy podstawowe. W każdym znajdziemy propozycje dań z różnych części świata - śniadaniowe naleśniki z Wietnamu, obiadowa tajlandzka zupa Tom kha czy deserowy biały puding z Sycylii . Wstęp wraz z krótkim rozdziałem o podróży po świecie są krótką refleksją autorki na temat tego, skąd wziął się pomysł na tę pozycję.

Graficznie całość ograła Zuza Rogatty a większość zdjęć wykonała Marta Dymek. Pstrokate barwy książki przywodzą na myśl doświadczenie wyrazistości smaków każdej z podróży. 

Moje serce skradła socca, wcześniej wspomniane naleśniki z ryżu i bakłażan po japońsku. Dania w wielu przypadkach wydają się jednoskładnikowe. Jest to ogromny atut wydobywający piękno pojedynczego gatunku warzywa. Mając do dyspozycji sam seler i przyprawy możemy wyczarować kilka wariantów smakowych od przystawek przez dania główne a skończywszy na kolacyjnych smarowidłach. Rewelacja!

Z całego serca polecam pozycję i odsyłam do lektury. Warto!😀





Brak komentarzy:

Copyright © 2016 Fetish Food Vegan , Blogger