20:34

about me // o mnie



Kim jestem i czemu gotuję?


Jestem Grześ i jestem szczęściarzem, że mieszkam nad morzem. Po chwilowym zachłyśnięciu się studiowaniem sztuki oraz rysunku odkryłem moją prawdziwą, poza żoną, miłość i jej artystyczny wyraz - gotowanie. Przygotowywanie jedzenia, po przemyśleniu dogłębnie mojego życia, zawsze wiązało się z radością, bliskością i poczuciem spełniania. A blog jest po prostu książką kucharską, takim notatnikiem, w którym notuję moje próby znalezienia smaków, do których chcę wracać. Jest to też baza inspiracji oraz informacji dla wszystkich zainteresowanych tym, co gotuję.

Czy w Moim domu dużo się gotowało?


I tak, i nie. W okolicach świąt moja mama robiła wiele dobrych rzeczy, które były zarezerwowane właśnie na ten czas. Pamiętam, jak potrafiła spędzać godziny czasu w kuchni. Po latach wiem, że często było to z poczucia obowiązku, niż większej chęci. Taki tradycyjny model rodziny – tata nie wchodzi do kuchni, gdyż to jest obowiązek mamy. Mnie w jedzeniu, a wpierw, jego przygotowaniu, od idei, przez dobór składników oraz sposobu obróbki, aż po końcową stylizację potrawy, bardziej interesuje wyrażenie siebie poprzez radość i spełnienie jako osoby, która kocha zadowalać innych. Kolejnym ważnym momentem były eksperymenty mojej siostry. One wnosiły taki powiew inności. Jakieś azjatyckie makarony, fastfoody spoza Europy, czy wymyślne przysmaki  z krajów basenu Morza Śródziemnego.

Jak na dziecko z tradycyjnej górniczej rodziny Śląska nie gotuję regionalnie. Skąd to się wzięło?


Sam mówię, że poszukuję swojej tradycji. Moje korzenie to potrzeba eksperymentu. Powiedziałbym bardziej moją rodzinną kuchnią jest wszystko to, co jestem w stanie zasymilować i mi zasmakuje. Niektóre osoby mówią, że jestem uboższy o brak warsztatu, a ja próbuję raczej patrzeć na to, jako brak struktur, których nie muszę negować. Zasadniczo ze Śląskiej kuchni wyciągnąłem duże kontrasty smakowe, które zazwyczaj idą w parze z dużą dawką umami, jako centrum dania. Kapusta kiszona i słodka marchewka podana z wędzonymi tonami swojskiej kiełbasy. Maślana zupa z dodatkiem syropu z agrestu i do tego zasmażony pomidor. Słodki burak z karmelizowaną cebulą podany z intensywnie czosnkową zupą z czerstwego chleba na bulionie. Można mnożyć te specyficzne kombinacje, ale jedno jest pewne – te smaki uzależniają.

Kontrasty, malowniczość i moja estetyka. Skąd inspiracje?


Dla mnie jedzenie, bycie z nim, najpierw w kuchni a potem wśród bliskich, podczas posiłku, jest doświadczeniem rangi wręcz mistycznej. Mam głęboką świadomość, jak wielowymiarowym doświadczeniem to jest. Zrozumienie polisensoryczności doświadczenia smaku sprawia, że tak dużą wagę przywiązuję do przypraw, dodatków, ale również, sposobu podania, naczyń czy tła, na którym jem i przedmiotów  w moim otoczeniu.

Gotuję, ale nie wszystko. Rezygnuję z użytkowania produktów pochodzących od zwierząt. Skąd weganizm?


Od 14 roku życia (a mam 24 lata) interesowałem się dietą wegeteriańską (dieta wykluczająca mięso - w tym ryby) z różnym skutkiem. Dzięki takiemu jedzeniu w wieku 16 lat zredukowałem swoją wagę o 16 kilogramów, rozpocząłem bardziej holistyczne dbanie o swój organizm. Po chwilowym powrocie na tradycyjną dietę - od 3 lat nie jem mięsa oraz ryb czy innych morskich stworzeń, a od półtorej roku wraz z żoną jesteśmy weganami  (weganizm - system ideologiczny zakładający wykluczenie z diety oraz całego stylu życia produktów oraz rozrywek wykorzystujących inne gatunki zwierząt). Do podjęcia tej decyzji skłoniły nas informacje na temat korzyści zdrowotnych prowadzenia całkowicie roślinnej diety oraz informacje na temat traktowania zwierząt przez ludzi, jak również możliwość za pomocą diety jakościowego wpływu na środowisko. Cieszy nas to, jak będąc zdrowymi, rzadko chorując, mając wyniki badań na bardzo dobrym poziomie, możemy nie przyczyniać się do wyzysku innych gatunków.

Dopiero jako weganin założyłem bloga. Czy jest to duże ograniczenie? Na pewno lepiej gotować wszystko, jeśli chce się dotrzeć do większego grona odbiorców, ale..


...ale dla mnie jedzenie i gotowanie nie jest tylko sposobem zarobkowania i promowania siebie. To jest, na początku w ogóle nie myślałem, że będzie sposobem pracy. Ale może od początku.

Pierwsze tak intensywnie przeze mnie doświadczone wykonanie jedzenia, od zamysłu, przez zaproszenie znajomych, całe to euforyczne trwanie w ekscytacji, jest dosyć późne. Jest z początków liceum. Do tego czasu myślałem, że będę malarzem, może psychologiem. Pamiętam, jak z moimi przyjaciółmi z klasy planowaliśmy cały tydzień, że zrobimy kurczaka po chińsku. Wypadło na moje mieszkanie. Sprawdzaliśmy, co potrzebujemy, jak to wykonać, pytaliśmy znajome nam osoby, jak zastąpić niektóre składniki. O shitake mogliśmy zapomnieć w kochanej Rudzie Śląskiej, ale mieliśmy pod ręką polskiego borowika z zapasów mojej mamy. Wybraliśmy oczywiście piątek, by rozpocząć dobrze weekend. I razem, dużo rozmawiając poszliśmy na zakupy, słuchaliśmy ulubionej muzyki, kroiliśmy, gotowaliśmy a potem jedliśmy rozmawiając. W tamtym momencie zrozumiałem, że jedzenie jest początkiem dialogu, tego dobrego, owocnego i silnie spajającego ludzi. Na myśl teraz przychodzi mi obraz najbardziej znamiennej z uczt w historii kultury świata – Ostatnia Wieczerza. Przy jedzeniu Jezus żegna się z bliskimi i dzieje się wyjawienie Tajemnicy Wiary. To wszystko bardzo duchowe doświadczenia.

Kolejnym istotnym momentem, który pchnął mnie w stronę gotowania, był przymus przygotowywani sobie posiłków na diecie. Większość inspiracji, które posiadałem była prawie całkowicie roślinna. Chodziło o to, by było zdrowo i sycąco. Czytałem wtedy o tym, dlaczego ludzie identyfikują się jako wegetarianie czy weganie. Jeszcze wtedy jednoznaczne określenie siebie było mi baaardzo dalekie.Dużo teoretycznej wiedzy na temat techniki i historii dań zdobyłem w tamtym czasie.

Przełomem było poznanie mojej żony. Ona zakochała się w malarzu. Widziała w mojej kreatywności niesamowitą siłę. Lubiłem dla niej wymyślać drobiazgi, rysować i kleić kartki, składać różnego rodzaju prezenciki. Mimowolnie zacząłem odczuwać chęć by w takiej partnerskiej intymności dać jej zaznać jednej z moich ulubionych aktywności – gotowanie/jedzenia. Małymi krokami – najpierw piekąc jakieś jedno ciast, robiąc nieskomplikowane sałatki, aż potem organizując dla niej całe obiady czy przyjęcie urodzinowe. To wydaje się zabawne, bo teraz nie jawię się jako osoba nieśmiała, ale wtedy „chwalenie się” swoimi wyczynami kulinarnymi nie należało do moich ulubionych czynności.

Doszliśmy do momentu po zaręczynach. Spotykaliśmy się z naszymi nauczycielami przedmałżeńskimi raz w tygodniu i zaczęliśmy się umawiać, że raz oni a raz my coś przyniesiemy. I oni wraz z moją narzeczoną często radzili bym poszukał pracy związanej z gotowaniem. Na tamten czas pracowałem z osobami starszymi albo jako drukarz albo sprzedawca w eko sklepie i naprawdę nie widziało mi się zmieniać przyzwyczajenia. Ale gdzieś to we mnie było. Wzięliśmy ślub, zamieszkaliśmy razem i wtedy zacząłem niesamowicie szybko się rozwijać. Po trzech miesiącach klamka zapadła. Chcę bloga. Chcę pokazać przyjaciołom i rodzinie, co mnie tak fascynuje w jedzeniu, że w każdej wolnej chwili chcę poświęcać siebie by tylko znaleźć jeszcze ciekawsze połączenia smaku. W tym czasie również zaczynałem rozumieć, jak istotną rolę odgrywa estetyka jedzenia oraz emocjonalne zaangażowanie w cały proces.

Blog spotkał się z ciepłym przyjęciem, co mnie uskrzydlało. Do tego zacząłem pracować w roślinnej restauracji. Z pomocnika kuchennego stałem się bardzo szybko zastępcą szefa kuchni. Zdarzyło mi się również pełnić obowiązki menadżera.  W tym czasie,  w roku 2017, zostałem wytypowany do zwycięskiego grona konkursu Kuchni+ Twoja Zielona Rewolucja, którego wygraną było uczestnictwo w jednym odcinku programu Marty Dymek (Jadłonomia). Film możecie zobaczyć tutaj KLIK. To spełnione marzenie sprawiło, że poświęcam więcej czasu na przemyślenie tego, co gotuję by było pyszne i jak najbardziej przystępne dla większej ilości osób. Kolejno wyjazd ze Śląska zapoczątkował nową erę w mojej estetyce i znacznie wpłynął na moją rozpoznawalność w sieci. Marzę teraz o kanale na YouTube i swojej książce. 

Wierzę, że niemożliwe jest bliżej niż mi się wydaje!





Brak komentarzy:

Copyright © 2016 Fetish Food Vegan , Blogger