Sezon na przeziębienia w mocy, więc faszeruję się witaminą C pod każdą postacią - przypomnienie o tym było na funpage'u. Bardzo lubię o tej porze roku by talerz intensywnie zachęcał barwami. Batatowa mania trwa. Słodkie ziemniaki można serwować od past przez obiady a na ciastach skończywszy. Idealnie słodkawe w duecie z papryką czy korzeniami pozostawia niezapomniane wrażenie. Tym razem zapraszam po odsłonę nieco fantazyjną. Tradycyjnie podaje się faszerowane pieczarki, cukinie lub dynie. Dlaczego więc nie zrobić tego samego z batatami. Przepis jest bardzo łatwy. Niech nie odstrasza lista składników. :)
Składniki:
5 łyżek oleju rzepakowego
2 garści jarmużu bez twardych części
2 duże bataty
2 łyżki pomidorów z puszki (krojonych)
1 łyżeczka przecieru pomidorowego
2 łyżki czerwonej fasoli z puszki
2 ząbki czosnku
1 duża cebula
2 łyżeczki cukru
1/2 łyżeczki startej skórki z cytryny
1/3 łyżeczki rozmarynu
1/4 łyżeczki kurkumy
szczypta bazylii oraz oregano
1 łyżka ziaren sezamu (+ szczypta do dekoracji)
pestki dyni do posypania łódeczek
pestki dyni do posypania łódeczek
1/3 łyżeczki słodkiej papryki
sól oraz pieprz do smaku
Przygotowanie:
- Bataty po obraniu ze skórki gotujemy przez 20 do 30 minut. Należy pilnować by były lekko miękkie, lecz nie rozgotowane. Po wykonaniu tego zadania odstawiamy je do ostygnięcia.
- Kolejno wydrążamy miejsca na farsz. Tak by nie uszkodzić całości.
- Olej rozgrzewamy.
- Dodajemy cebulę wraz z cukrem oraz czosnkiem uprzednio posiekanym na drobno. Smażymy na złoto
- Dodajemy jarmuż.
- Gdy jarmuż lekko zwiotczeje dodajemy resztę składników - w tym przecier pomidorowy. Póki co nie dodajemy przypraw oraz kawałków pomidora.
- Po 5 minutach duszenia całości pod przykrywką na małym ogniu dodajemy pomidory oraz przyprawy - bez pieprzu oraz soli.
- 2-4 minutki pod przykryciem na małym ogniu.
- Następnie sprawdzamy smak - solimy oraz pieprzymy.
- Naczynie żaroodporne smarujemy odrobiną oleju (np. rzepakowy).
- Łódeczki nadziewamy farszem.
- Dekorujemy sezamem, pestkami dyni oraz pierścieniami cebuli (moja wariacja).
- Pieczemy w 180 stopniach przez 8-10 minut doglądając.
- Gotowe będą gdy batat będzie według waszego uznania właściwie miękki. Moja żona lubi bardziej ja mniej miękkie.
SMACZNEGO!
2 komentarze:
Łohoho, wygląda bajecznie!
Cieszę się, że się podoba :-)
Prześlij komentarz